SPINgóry 2022
Znowu razem. Ramię przy ramieniu, rozmowa twarzą w twarz, spojrzenie prosto w oczy, nie w monitor. Udało się! Idziemy wspólnie do Schroniska Przysłop pod Baranią Górą.
Poranki bywają trudne, ale te, które są początkiem czegoś fantastycznego – napędzają energią. Kawa, plecak i w samochód. Jazda o poranku bez korków, więc w moment jesteśmy na parkingu w Czarnej Wisełce. A tam już czekają wolontariusze, dla których w większości jest to pierwszy kontakt z dziećmi z RK. Myśli w głowie i pytania – damy radę? Krótka odprawa, podział zadań i już można witać pierwszych uczestników dzisiejszego wyjazdu.
Ten wyjazd trochę się różni od pozostałych. Zaczynamy go od gry terenowej, angażującej zarówno dzieci jak i dorosłych. Trzeba się wykazać spostrzegawczością, zręcznością, znajomością piosenek i pór roku oraz umiejętnościami plastycznymi. Rozdajemy karty startowe, ołówki i pakiety dla uczestników (chcemy dbać o środowisko, dlatego butelki z filtrem są podstawą pakietu). Poszczególne rodziny ruszają na trasę, jednak za chwilkę już działają wspólnie. I rozmawiają, rozmawiają, rozmawiają. Zadania na trasie nie należą do najtrudniejszych, jednak plecenie warkoczy czy śpiew a capella, chociaż w towarzystwie psa terapeutycznego Gardy, nie wszystkim przychodzi łatwo. Idziemy w pięknym otoczeniu przyrody, przy dźwiękach szumiącego strumienia, ciesząc się ze wspólnego towarzystwa, rozmów, bycia po prostu razem.
Ostatnie zadanie za nami, pies terapeutyczny Korek wszystkim dzielnie pomaga, machając ogonem i rozdając całuski. Teraz czas na schronisko, czyli meldunek, obiad i gorącą herbatę. A że trafiliśmy na święto herbaty, mamy w czym wybierać.
Po odpoczynku coś dla rodziców i dzieci – wolontariusze bawią się z dziećmi (powstają dzieła malowane na folii, bransoletki, rysunki) a rodzice słuchają opowieści Darka Sobczaka, który pomimo niepełnosprawności przejechał handbikiem Islandię i dalej jest bardzo aktywny. Jego słowa pokazują, że niepełnosprawność nie musi dyskwalifikować człowieka na wózku z normalnego, aktywnego życia. Trzeba tylko pomyśleć jak to zrobić i chcieć. Po opowieściach Darka chce nam się bardzo pozbierać plecaki i ruszyć przed siebie do tej Islandii, obejrzeć wodospady, gejzery i spotkać elfy.
Jednak zanim to zrobimy, to uczymy się jak zadbać o swoje bezpieczeństwo, w pozycji siedzącej, z ograniczoną możliwością ruchu. Trener sztuk walki, wuefista, wolontariusz Mariusz pokazuje kilka niezbędnych ruchów, aby zabezpieczyć twarz i brzuch i podjąć jakąkolwiek, dopuszczalną obronę. Sprawa jest poważna, nastrój jednak rozkłada na łopatki Korek, pies terapeutyczny, który wpadł na ciasteczko, może dwa, a najlepiej to wszystkie. I przy okazji kanapki z czyjegoś plecaka. Obwąchuje, oblizuje, stymuluje, rozśmiesza, czaruje swoim psim spojrzeniem, a nasze hormony szczęścia osiągają poziom maksymalny.
Zrelaksowani idziemy na ognisko, podczas którego mamy mnóstwo czasu na to, co lubimy podczas wyjazdów najbardziej, na rozmowę i wspólne spędzanie czasu. Dzieci bawią się z psami, turlają po trawie, siedzą lub biegają wśród łąkowych kwiatów, czas płynie wolno. Piękna pogoda sprawia, że widoki są niesamowite, chłoniemy każdą chwilę relaksu całym ciałem. Dzieci z pomocą dorosłych pieką kiełbaski na ognisku, dym omiata nasze twarze, otulając nas zapachami drewna, lasu i pieczonego jedzenia. Wieczór przynosi niebo pełne gwiazd i spotkanie z muzyką, która niesie się przez górskie szczyty. Etniczne dźwięki pozwalają zapomnieć o wszystkim i powoli odchodzić na spotkanie ze snem.
Snem dla niektórych bardzo krótkim, bo pobudka jest już o trzeciej nad ranem. Marsz na samą Barania Górę, żeby powitać dzisiejsze słońce, jest lepszy od filiżanki espresso. Uśpione schronisko nie podziela jednak naszych poglądów i poranek spędzamy w absolutnej ciszy, zakłócanej jedynie śpiewem ptaków i szumem porannego wiatru.
Dla dzieci przygotowane zostały jeszcze gry i zabawy, w których biorą udział wspólnie z rodzicami. Bawimy się razem, śmiejemy, uczymy nowych rzeczy. Taki nasz wspólny czas, bez pośpiechu, chociaż za chwilkę już wyjeżdżamy. Niektórzy jeszcze idą na szczyt Baraniej, inni piją kawę, podziwiając piękno okolicznej przyrody. Zbieramy się grupkami, pożegnaniom nie ma końca, dzieciom trudno się rozstać, dorośli dopytują o kolejny wyjazd.
Będzie na pewno. Już nie taki sam, ale mamy nadzieję, że na pewno pełen wspólnie spędzonego czasu, rozmów, wymiany doświadczeń, pełen radosnych chwil, które będziemy wspominali przez długi czas.
To będzie czas tylko dla nas.